Określone typy osobowości mają swoje preferencje, swoje mocne strony, które zawsze im pomagają. I bywa, że największą przeszkodą w sprawnym zarządzaniu są ich … mocne strony.
Szkolenie dla z zespołu 10 szefów, w tej liczbie 5 z nich to ESTJ. Gdy dzieliliśmy się informacjami o sobie, o swoich mocnych stronach i obszarach do rozwoju, to prawie cała grupa jednomyślnie podkreślała, że ich największą zaletą jest szybkość. Szybko myślą, szybko podejmują decyzje i szybko działają. A poza tym:
Cechy charakterystyczny: Zdecydowani, praktyczni, efektywni, logiczni, realistyczni, dyrektywni, krytyczni, zorganizowani.
Tylko jedna z osób ESTJ zgłosiła votum separatum i stwierdziła, ze kiedyś myślała podobnie, jednak choroba zmusiła ją do zmiany przekonań. Narastające trudności w poruszaniu się sprawiły, że zaczęła inaczej postrzegać siebie i ludzi, którzy się od niej różnili. Stwierdzenie jest trochę banalne, że choroba może zmienić nasze widzenie siebie i innych, ale refleksja tej ESTJ była poruszająca. Zwłaszcza na tle pozostałej czwórki, która wydawała się nieporuszona całą historią. Jedna z nich stwierdziła, że teraz zrozumiała, czemu inni są od niej wolniejsi w działaniu, ale nie zamierzała niczego zmieniać.
Późniejsza rozmowa z ich bezpośrednim szefem przyniosła dodatkowe informacje na temat grupy ESTJ. Szef potwierdził, że działają szybko, ale dwie z nich mają destrukcyjny wpływ na swoje zespoły. Zadania, które realizują są wykonywane z nadmiernym pośpiechem, co przekłada się na ich słabą jakość. W efekcie trzeba tracić czas na liczne poprawki. Niesie to za sobą dodatkowe koszty, a przede wszystkim rujnuje relacje w zespole. Obie szefowe ESTJ nie czują się winne – stwierdzają, że to inni nie nadążają za nimi. My way or the highway…
W czasie każdego szkolenia spotykamy ESTJ, jednak tamta grupa była wyjątkowa. Poczucie bycia debeściakiem uniemożliwiało im jakąkolwiek refleksję nad sobą.
A Państwo? Jaką macie dewizę? Pomaga Wam w karierze zawodowej czy raczej przeszkadza? Czy może przeszkadza innym? Dajecie sobie czas na refleksję? Dopuszczacie, że dobre samopoczucie nie zawsze jest jedynym wskaźnikiem, że wszystko jest ok?